Opis realizacji projektu

Digitalizacja bibliotecznych zasobów czasopiśmienniczych wraz z udostępnieniem zbioru w Internecie”

Wzrastająca rola Internetu jako miejsca dostępu do elektronicznych wersji książkowych i czasopiśmienniczych zasobów ma miejsce głównie za sprawą pojawiających się w sieci elektronicznych kolekcji. Odmienności w zakresie zasobów, strategii doboru tekstów, sposobów i form udostępniania elektronicznych publikacji obrazują z jednej strony ewolucję pojęcia elektronicznej kolekcji, z drugiej zmiany, które dokonują się pod wpływem rozwoju nowych form prezentacji elektronicznych książek i czasopism. Warto przypomnieć, iż pierwsza udana próba tworzenia elektronicznego archiwum tekstów, Projekt Gutenberg autorstwa Michaela Hurta sięga roku 1971, czasów, gdy wizja globalnej sieci należała do sfery imaginacji.

Koncepcja elektronicznej kolekcji jako zbioru otwartego, publicznie dostępnego, który może być swobodnie rozpowszechniany, kopiowany, powielany, nawiązywała do XIX-wiecznej idei biblioteki publicznej i jej służebnej roli wobec społecznych oczekiwań. Kolekcja owa winna być inicjatywą lokalną, spontaniczną, wspieraną przez ochotników, niezależną od rządowych czy instytucjonalnych ram

Kolekcje elektroniczne znakomicie wpisały się w ideę wolnej wymiany informacji, utopii społeczeństwa informacyjnego, w którym zadania edukacyjne w znaczącym i zwiększającym się stopniu przejmuje globalna sieć komputerowa. Oddzielna kolekcja elektroniczna była jedynie zbiorem tekstów, jednakże suma dostępnych dziś cyfrowych bibliotek tworzy zasób trudny do oszacowania. W latach 90-tych elektroniczne archiwa sieciowe, e-teki (ebraries), ulegały za sprawą Webu hipertrofii, lecz także postępującej specjalizacji. W pierwszym rzędzie tworzono zasoby literackie. Niekiedy są to nadal przedsięwzięcia amatorskie i spontaniczne (przykładem Projekt Runeberg – tworzenia zasobu literackich tekstów krajów skandynawskich), coraz częściej jednak zadania takie podejmują wyspecjalizowane instytucje, w tym biblioteki naukowe. Przykładem serwis Gallica (http://gallica.bnf.fr), prowadzony przez Bibliotekę Narodową w Paryżu, który ma na celu przygotowanie elektronicznej kolekcji kanonu literackiego autorów francuskich od 15 do 19 wieku. Jedną z części witryny jest prezentacja archiwum M. Prousta, w tym reprodukcji rękopisów pisarza.

Z czasem pojawiły się w sieci archiwa tekstów klasycznych, religijnych, z zakresu historii, humanistyki, biblioteki poetyckie czy poświęcone wyłącznie twórczości kobiet. Oddzielną grupę stanowią elektroniczne wersje encyklopedii czy słowników. Na stronach witryn prasowych udostępniono zasoby retrospektywne, które w znakomity sposób ułatwiają dostęp do archiwalnych numerów. Świetnym przykładem takich przedsięwzięć na gruncie polskim są publicznie dostępne archiwa „Rzeczpospolitej” (od 1997 r.), tygodnika „Wprost” (od 1998 r.) czy PC-Kuriera.

Mniej liczne są próby cyfrowej reprodukcji starych druków, czasopism XIX-wiecznych, iluminowanych rękopisów. Przykładem internetowego archiwum dawnej prasy jest ekspozycja przygotowana na Uniwersytecie w Oxfordzie The Internet Library of Early Journals (www.bodley.Ox.ac.uk/ilej/) lub prace prowadzone na Uniwersytecie w Rochester, w którego internetowym projekcie eksponowana jest zawartość m. in. zawartość pisma The Penny Magazine.

Cele projektu

Projekt digitalizacji czasopism jest zapewne pierwszą w Polsce próbą stworzenia modelu internetowej prezentacji archiwalnych zasobów czasopiśmienniczych. Nie podejmowano do tej pory w Polsce prac nad digitalizacją czasopism XIX-wiecznych. Projekt miał charakter pilotażowy: z jednej strony miał być testem możliwości wykorzystania techniki cyfrowej przy przygotowaniu sieciowej ekspozycji dawnej prasy, z drugiej doprowadzić miał do stworzenia internetowej witryny prezentującej wyniki owego pilotażu.

Do przeprowadzenia wymienionych prób wybrano dwa czasopisma, „Tygodnik Ilustrowany” i „Chimerę”. Wybór ten podyktowany był kilkoma przyczynami. Z punktu widzenia rynku prasowego wybrano tytuły szczególnie ważne i zasłużone w historii czasopiśmiennictwa. „Tygodnik Ilustrowany” publikowany w latach 1859-1939 należał do grupy najważniejszych tytułów literacko-społecznych II połowy XIX wieku. W programie tygodnika apoteoza przeszłości, narodowej tradycji (widoczna w licznych tekstach z zakresu historii Polski, artykułach na temat archeologii, dziejów obyczajów, opracowaniach etnograficznych i krajoznawczych) łączyła się z aprobatą dla postępu technicznego, reform edukacyjnych, zmiany statusu społecznego kobiet. W rozwijanym stopniowo dziale literackim publikowano prace wybitnych twórców, J. I. Kraszewskiego, T. Lenartowicza, F. Faleńskiego, T. T. Jeża, E. Orzeszkowej czy H. Sienkiewicza. Był zarazem „Tygodnik” jednym z najciekawszych magazynów ilustrowanych w historii polskiej prasy. Za sprawą Tygodnika nastąpił w drugiej połowie XIX w. rozkwit polskiego drzeworytu reprodukcyjnego. Założona przy piśmie pracownia drzeworytnicza dostarczała znakomitej jakości prace ilustracyjne. Warto dodać, iż działem ilustracyjnym pisma kierował w latach 1862-1868 Juliusz Kossak. Wśród ilustratorów pojawiały się nazwiska W. Gersona, F. Kostrzewskiego czy K. Pillati, wśród drzeworytników działali wybitni twórcy, J. Holewiński, J. Styfi, E. Gorazdowski, A. Regulski czy F. Tegazzo. Do historii prasy przeszedł Tygodnik nie tylko z racji długowieczności, ale przede wszystkim z powodu wysokiego poziomu publicystyki, znaczących tekstów literackich i najwyższej próby ilustracji drzeworytowej. Z kolei „Chimera”, wydawana i redagowana przez Zenona Przesmyckiego w latach 1901-1907 (łącznie 30 zeszytów w 10 tomach), uznawana jest za najbardziej oryginalne czasopismo literacko-artystyczne okresu Młodej Polski. Tu drukowano utwory wybitnych reprezentantów polskiego modernizmu, W. Berenta („Próchno”), J. Kasprowicza, S. Żeromskiego („Powieść o Udałym Walgierzu”), S. Przybyszewskiego („Synowie ziemi”), B. Leśmiana, M. Komornickiej, K. Zawistowskiej, S. Wyspiańskiego. Szczególne miejsce w dorobku „Chimery” zajmuje tom 8 w całości poświęcony twórczości Cypriana Kamila Norwida, którego twórczość odkrył i ocalił przez zapomnieniem właśnie Przesmycki. Skrajny estetyzm wydawcy „Chimery” zaowocował oryginalną szatą graficzną pisma. Dzięki współpracy wybitnych grafików i malarzy, J. Mehoffera, J. Stanisławskiego, E. Okunia, „Chimera” osiągnęła mistrzowski poziom typograficzny oraz graficzny m. in. dzięki litograficznym okładkom oraz barwnym wkładkom autorstwa m. in. Mehoffera i Stanisławskiego.

O wyborze pism zdecydowały w efekcie przede wszystkim dwa czynniki, poziom tekstów, wyjątkowa ranga obu tytułów, ale także niepowtarzalna, ozdobna szata graficzna, liczne ilustracje i oryginalne grafiki.

Wspomnieć należy również o trzecim czynniku, czysto formalnym, jakim był odmienny format obu czasopism. Celem projektu było przetestowanie narzędzi oraz sposobu i możliwości prezentacji w Internecie zawartości dawnej prasy. W związku z tym do próby tej dobrano tytułu odmienne gabarytowo, by przetestować warunki prezentacji internetowej dwóch różnych obiektów. Wielkość pisma ma tu zasadnicze znaczenie, bowiem w wyniku cyfrowej reprodukcji powstaje pliki graficzne różnej wielkości. Pliki zawierające reprodukcje wielkoformatowego „Tygodnika Ilustrowanego” są dużo większe aniżeli fotografie „Chimery”. Ma to zasadniczy wpływ w przypadku elektronicznej ekspozycji w sieci na szybkość transferu danych. Przy stosunkowo wolnej transmisji w polskich sieciach internetowych dostęp do dużych plików jest utrudniony. W projekcie niniejszym dążono więc do maksymalnego zmniejszenia wielkości danych ze względu na wolny transfer w Internecie. Jednym ze sposobów redukcji wielkości danych była kompresja plików graficznych.

Zgodnie z projektem przygotowano elektroniczną ekspozycję obu pism. W przypadku „Chimery” objęła ona pełny ciąg czasopisma, obejmujący nieregularnie ukazujące się w latach 1901-1907 10 tomów (30 zeszytów, ponad 5500 stron). Natomiast digitalizacja „Tygodnika Ilustrowanego” w zamierzeniu traktowana była jako test możliwości prezentacji w wersji cyfrowej wielkoformatowego, ilustrowanego czasopisma XIX–wiecznego. W związku z tym w projekcie wykorzystano jedynie niewielki wycinek z dziejów pisma, obejmujący pierwsze 7 roczników z lat 1859-1865.

Reprodukcja cyfrowa

Proces digitalizacji danych (transferu danych do postaci cyfrowej) przybierać może dwojaką postać. Najbardziej znana i rozpowszechniona technika polega na skanowaniu oryginałów papierowych, w wyniku czego otrzymujemy wierne reprodukcje w postaci plików graficznych. Dwa najczęściej stosowane formaty graficzne stosowane w prezentacjach internetowych to gif (rozszerzenie.gif) oraz jpeg (rozszerzenie .jpg). Niekiedy dodatkowo stosowana jest technika OCR – optycznego rozpoznawania pisma, która pozwala na przekształcenie pliku graficznego do formatu tekstowego. W niniejszym projekcie obie techniki uznano za nieprzydatne. Proces skanowania z użyciem typowego skanera jest w przypadku starych druków czy dawnej prasy w praktyce nieużyteczny. Wymaga nie tylko intensywnego naświetlania oryginału (co może być niebezpieczne dla papieru), ale także prowadzi do łamania grzbietu oprawnych egzemplarzy (a w takiej postaci na ogół przetrwały dawne druki w zbiorach bibliotecznych) i w efekcie niszczy zabytkowe oprawy. Ponadto w przypadku dużych formatów (casus „Tygodnika Ilustrowanego”) typowy skaner o powierzchni skanowania maksymalnie do formatu a4 nie jest w stanie zreprodukować całej powierzchni druku. Z tych względów w tym projekcie zrezygnowano z techniki skanowania jako nieprzydatnej i destrukcyjnej dla dawnych, archiwalnych, o dużej wartości, druków. Z kolei proces OCR wydaje się nieużyteczny, bowiem wraz z przekształceniem pliku graficznego do postaci tekstowej traci się wszystkie cechy graficzne i typograficzne oryginału. Dawne czasopismo sprowadzone wyłącznie do postaci pliku html czy Worda wydaje się jedynie echem oryginału. Cechą niezbywalną dawnej prasy jest bowiem obok tekstu (treści) także jego ukształtowanie graficzne i typograficzne, elementy określane w literaturze jako ekspresja graficzna tekstu.

Metodą dostępną w bibliotekach posiadających zbiory mikrofilmowe jest skanowanie oryginałów mikrofilmowych i konwertowanie ich w ten sposób do postaci cyfrowej. Doświadczenia zagraniczne nie są w tym przypadku zadowalające, bowiem stan zachowania, jakość kopii mikrofilmowych pozostawia wiele do życzenia. Wyjściem optymalnym byłaby cyfrowa obróbka oryginałów archiwalnych (kontrnegatywów), wymagałaby jednak podjęcia takiej decyzji przez największe biblioteki naukowe w Polsce, w tym Bibliotekę Narodową.

W niniejszym projekcie zdecydowano się na podjęcie próby wykorzystania techniki cyfrowej w postaci reprodukcji oryginału za pośrednictwem aparatu cyfrowego. Taka metoda ma bezdyskusyjne zalety w odniesieniu do zabytkowych i archiwalnych obiektów: nie wymaga łamania bloku dokumentu, nie wymaga też intensywnego naświetlania – jest bezpieczna, nie zagraża więc dokumentom.

Od kilku bardzo intensywnie rozwija się rynek cyfrowych aparatów fotograficznych. Początkowo zdominowane był przez produkty o ograniczonych możliwościach i parametrach. Dostępne obecnie modele umożliwiają wszechstronne ich wykorzystanie w pracach fotograficznych. W projekcie zastosowano aparat cyfrowy Sony DSC-S70 o matrycy 3,3 mln pixeli z obiektywem Vario-Sonnar firmy Carl Zeiss. Był to w 2000 r. aparat o najwyższych dostępnych na rynku parametrach. Warto dodać, iż gwałtowny rozwój tego typu sprzętu i silna konkurencja doprowadziły do znacznego udoskonalenia dostępnych modeli. Obecnie, po upływie zaledwie roku, produkowane są np. aparaty o matrycy rejestrującej ponad 5 mln. pixeli. Wraz z pojawieniem się aparatów zaopatrzonych w matryce o rozdzielczości ok. 8 mln pixeli (co nastąpi w ciągu 2-3 lat) profesjonalny rynek fotograficzny ulegnie zapewne gwałtownej przemianie – aparaty cyfrowe wyprą w przypadku większości rejestracji fotograficznych tradycyjne aparaty fotograficzne.

Aparat cyfrowy rejestruje dane na półprzewodnikowej karcie pamięci. Dzięki odpowiedniemu oprogramowaniu dane mogą być natychmiast po wykonaniu fotografii przesłane do pamięci komputera i poddane odpowiedniej obróbce. Wyeliminowane zostają więc w porównaniu z tradycyjną fotografią tzw. „mokre” procesy wywoływania filmu i wykonywania odbitek fotograficznych. Plik graficzny uzyskany w fotografii cyfrowej może być prezentowany na ekranie monitora, można także wykonać jego kopię za pośrednictwem drukarki komputerowej.

Wykorzystany w projekcie aparat Sony umożliwia zapisanie danych w dwóch postaciach: nieskompresowanym formacie tiff (rozszerzenie .tif) oraz w formacie jpeg, który kompresuje grafikę z pewną stratą szczegółów. Ma jednak tę zaletę, iż pliki w tej postaci są znacząco mniejsze. Odwołajmy się do przykładu. Aparat Sony oferuje możliwość zapisu danych z maksymalną rozdzielczością 2048x1536 pikseli. Plik w formacie tiff zapisany w tej rozdzielczości zajmuje około 14 megabajtów. Maksymalna pojemność wykorzystywanych w aparacie Sony kart pamięci wynosi 64 MB. Oznacza to możliwość zapisu na karcie maksymalnie 4 zdjęć. Wobec konieczności rejestracji w ramach projektu kilkunastu tysięcy fotografii, wymagałoby to nie tylko dostępu do obszernej pamięci na dysku twardym (około 150 GB), lecz także niezwykle uciążliwego, stałego przeładowywania danych do pamięci komputera. W tej sytuacji zdecydowano się na zapis danych w formacie jpeg. Grafika w maksymalnej rozdzielczości 2048x1536 zajmuje około 1,5 MB, a więc wielokrotnie mniej, aniżeli w postaci nieskompresowanej. Na karcie pamięci 64 MB można zapisać około 41-42 fotografii. Taką – maksymalną rozdzielczość zastosowaną podczas reprodukcji cyfrowej stron „Tygodnika Ilustrowanego” ze względu na bardzo duże wymiary stron. Próby rejestracji z mniejszą rozdzielczością dowiodły, iż zapisany w tej postaci tekst jest nieczytelny. W przypadku „Chimery” reprodukcje rejestrowano w rozdzielczości 1280x1024ze względu na znacząco mniejszy rozmiar oryginału. Plik w tej rozdzielczości zajmował około 450-500 kilobajtów. Możliwe było zatem jednorazowe zapisanie na karcie 64 MB około 120 fotografii.

W procesie reprodukcji wykorzystano zasoby czasopiśmiennicze kilku bibliotek. Zarówno „Tygodnik Ilustrowany”, jak i „Chimera” należą do bibliotecznych cimeliów, tylko nieliczne biblioteki naukowe posiadają w swoich zbiorach pełny ciąg obu tytułów. Wykorzystano zasoby Biblioteki Instytutu Literatury Polskiej i Instytutu Kultury Polskiej Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, Biblioteki Instytutu Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk oraz Biblioteki Głównej Uniwersytetu Warszawskiego.

Opracowanie danych

Po zakończeniu procesu reprodukcji przystąpiono do opracowania danych. Niezbędny okazał się długotrwały proces korekty grafiki. Długotrwały ze względu na liczbę plików (ponad 10 000 reprodukowanych stron) i konieczność indywidualnych korekt poszczególnych fotografii. Z jakiego powodu? Po pierwsze obraz w wizjerze oraz na wyświetlaczu LCD aparatu Sony DSC-S70 nie odwzorowuje precyzyjnie rozmiarów rejestrowanego obrazu. Ten ostatni jest o kilkanaście procent większy aniżeli widoczny w chwili ekspozycji obraz w wizjerze. W efekcie zarejestrowane zdjęcia zawierają zbędne dane wykraczające poza ustalone w chwili ekspozycji ramy strony czasopisma. Pierwsza korekta polegała na obrocie grafiki o 900 (zdjęcia rejestrowane są w formacie poziomym) oraz usunięciu nadmiarowych elementów. Kolejna polegała na ewentualnej poprawie ustawienia reprodukcji w pionie, co wiązało się z dodatkowym obrotem kadru najczęściej o ułamek kąta. Następnie przystąpiono do poprawy kontrastu, jasności, wreszcie ostrości zdjęć. Warto dodać, iż wykorzystany w projekcie aparat posiada automatykę ustawienia ostrości oraz warunków ekspozycji. W rezultacie część zdjęć mocno kontrastowych (np. strony „Tygodnika Ilustrowanego” zaopatrzone w ciemne ilustracje drzeworytnicze) została prześwietlona. Z kolei automatyka ekspozycji spowodowała konieczność powtórzenia reprodukcji części stron Tygodnika, bowiem przy pełnym otwarciu przysłony, mimo bardzo dobrej jakości obiektywu, ostrość przy brzegu zdjęć jest daleko gorsza aniżeli w centrum. Przy reprodukcji tekstu ma to zasadnicze znaczenie. W celu polepszenia ostrości reprodukcji wykorzystano przy powtórnej ekspozycji funkcję programowania aparatu, umożliwiającą ustawienie priorytetu przysłony – wówczas możliwe jest stałe przysłonięcie przysłony, co poprawia ostrość całego planu zdjęciowego. Wydaje się, iż profesjonalny cyfrowy aparat fotograficzny winien być w przyszłości zaopatrzony w możliwość manualnego ustawiania warunków ekspozycji (obok możliwości włączenia automatyki). W procesie graficznej korekty zdjęć korzystano z kilku programów. Paint Shop Pro był szczególnie przydatny do przeglądania fotografii, dzięki opcji Browse, umożliwiającej tworzenie miniatur plików graficznych zgromadzonych w katalogu komutera. Photoshop wykorzystywany był do operacji obrotu grafiki, ustawienia kontrastu i jasności fotografii. Program Photo Paint zastosowano przede wszystkim do korekty ostrości oraz ostatecznej kompresji danych. Ta ostatnia kwestia wymaga omówienia.

W przypadku reprodukcji „Chimery” wielkość pojedynczego pliku wahała się po dokonanych korektach w granicach 500-600 kilobajtów. Ponieważ ekspozycja internetowa zawierać miała pełną zawartość pisma uznano, iż może z tej formy dostępu korzystać w przyszłości wielu użytkowników sieci. Osadzenie plików tej wielkości w Internecie znacząco spowolni dostęp do zawartości „Chimery”. Zdecydowano się więc na podwójny zabieg redukcji wielkości pliku: z jednej strony dokonano zmniejszenia wielkości obrazu (funkcja resize) o 20%. Następnie dokonano dodatkowej kompresji plików jpg. Wykorzystano w tej operacji własność plików graficznych zapisanych w tym formacie, własność polegającą na możliwości regulowania stopnia kompresji. Zwiększenie kompresji pociąga za sobą straty w szczegółach obrazka. Nieustannym dylematem internetowych prezentacji zbiorów graficznych jest karkołomna próba znalezienia kompromisu między sprzecznymi parametrami: z jednej strony satysfakcjonującej jakości grafiki bitmapowej, z drugiej takiej wielkości plików, która umożliwiałaby szybki transfer danych. Podwójny zabieg zmniejszenia obrazów „Chimery” pociągnął za sobą znaczącą stratę w jakości i szczegółowości grafik, jednakże czytelność tak skompresowanych plików wydaje się satysfakcjonująca. Ostatecznie wielkość obrazów waha się między 80 kb a około 150 kb, co znacząco sprzyjać powinno szybkiemu dostępowi użytkowników do stron pisma.

Reprodukcje stron „Tygodnika Ilustrowanego” wykonano w największej dostępnej rozdzielczości 2048x1536 pikseli. Po korekcie wielkość grafik zawierających kolejne strony pisma wahała się między 1,7 a 1,8 MB. Tak duże pliki uniemożliwiają w chwili obecnej w miarę szybki dostęp do danych w sieci. Nie wchodziła jednak w grę zastosowana w przypadku „Chimery” operacja zmniejszenia wielkości obrazka. Taki zabieg w znaczący sposób obniżał jakość obrazów i w efekcie dyskwalifikował możliwość ich wykorzystania w internetowej prezentacji „Tygodnika”. Zdecydowano się na maksymalną kompresję plików, które w finalnym kształcie wahają się w granicach 500-850 kb, w zależności od zagęszczenia szczegółów na reprodukowanej stronie, a zwłaszcza istnienia na stronie obok tekstu ilustracji drzeworytowych. Tak radykalna kompresja wpłynęła na obniżenie jakości, zmniejszenie szczegółów i kontrastu obrazu. Nie istniało w tym przypadku alternatywne wyjście. I tak przy obecnej transmisji danych w Internecie transfer plików tej wielkości będzie stanowił prawdziwe wyzwanie dla korzystających z sieci. Obniżeniu jakości obrazów sprzyjał także stan zachowania roczników Tygodnika, słaby, pożółkły papier, malejący kontrast między bielą papieru a nasyconą czernią druku.

Przygotowanie internetowej ekspozycji

Po etapie reprodukcji i obróbki grafiki przystąpiono do przygotowania internetowej ekspozycji. W tym celu wykonano miniatury wszystkich grafik, zarówno „Tygodnika Ilustrowanego”, jak i „Chimery”. Dokonano edycji ponad 10 000 stron html, począwszy od stron początkowych pism, stron pośrednich, poprzez które użytkownik wybierać może numery i strony obu pism (tu znajdują się miniatury grafik), a skończywszy na stronach zawierających reprodukcje kolejnych kart pisma. Całość została zaopatrzona w hipertekstowe odsyłacze ułatwiające nawigację, a także powrót do poprzednich elementów prezentacji. Użytkownik, który wybierze konkretną stronę „Chimery” czy „Tygodnika Ilustrowanego” ma możliwość przewijania stron, wywoływania kolejnych, bądź powrotu do poprzednich. Prezentacje obu pism zaopatrzono w hipertekstowe indeksy zawartości poszczególnych tomów. W przypadku „Chimery” dodatkowo uzupełniono prezentację bibliografią zawartości pisma w postaci bazy danych. Wykorzystano do tego celu program makwww, przygotowany w Bibliotece Narodowej. Ponadto dodano odsyłacze do barwnych ilustracji (okładki, litograficzne wkładki), dołączanych do pisma.

Na stronach początkowych ekspozycji obu pism załączone zostały skrypty napisane w języku JavaScript, których zadaniem jest wyświetlenie na ekranie klienta (użytkownika) aktualnej rozdzielczości ekranu monitora. Sugerowana rozdzielczość ekranu podczas oglądania stron „Chimery” to 1024x768, a w przypadku „Tygodnika Ilustrowanego” 1280x1024 lub 1024x768. Taka rozdzielczość umożliwia np. przeglądanie pełnych stron Tygodnika. Przy mniejszych rozdzielczościach na ekranie wyświetlona zostaje tylko część strony, którą w trakcie przeglądania należy przewijać paskiem przeglądarki (np. Internet Explorera). W czasie przygotowywania ekspozycji testowano różne warianty prezentacji grafiki. Jednym z najprostszych zabiegów umożliwiających dokładne wyświetlenie (zmieszczenie) całej grafiki na stronie jest polecenie (etykieta) <width=”100%”>. Taki zabieg w przypadku bardzo dużych i skompresowanych stron grafiki z reprodukcjami „Tygodnika Ilustrowanego” nie zdał egzaminu – wyświetlane strony były niedostatecznie ostre. Zdecydowane się w zwiazku z tym na pozostawienie grafik w wielkości naturalnej, bez programowego dopasowywania ich do wielkości ekranu, pozostawiając manipulację ekranem w ręku użytkownika. To on dostosuje rozdzielczość ekranu do zaleceń na stronie prezentacji obu pism. Pomocą dla niezorientowanych w tym względzie użytkowników jest help – „Jak zmienić rozdzielczość ekranu” – zawarty na stronie prezentacji zarówno „Chimery”, jak i „Tygodnika Ilustrowanego”.

Wnioski końcowe

Reasumując: wydaje się, iż w przypadku pism zbliżonych pod względem formatu do „Chimery” można w sieciowej prezentacji osiągnąć satysfakcjonujący kompromis między jakością grafiki a wielkością plików. Dostęp do danych nawet przy wolnym transferze daje szanse w miarę wygodnej nawigacji. Dużo bardziej skomplikowana sytuacja kształtuje się w przypadku wielkoformatowych magazynów ilustrowanych, typu „Tygodnika Ilustrowanego”. Z jednej strony pewne parametry sprzętu (automatyzacja ekspozycji) nie sprzyjają osiągnięciu satysfakcjonujących rezultatów, z drugiej wielkość plików utrudnia ich internetową ekspozycję, a zwłaszcza szybki do nich dostęp w sieci. Wraz z pojawianiem się udoskonalonych wersji fotograficznego sprzętu cyfrowego, a zwłaszcza szybkich łączy problem będzie zanikał. Dziś jednak stanowi istotne utrudnienie w prezentacji danych w Internecie. Wydaje się więc słuszne, iż w projekcie tym zdecydowano się już na wstępnym etapie na dokonanie ekspozycji pełnego ciągu „Chimery” (1901-1907), a w przypadku „Tygodnika Ilustrowanego” jedynie pierwszych kilku tomów pisma (z lat 1859-1865). Internetowa witryna Tygodnika w większym stopniu służy jako egzemplifikacja możliwości (i znacznych trudności, głównie ze względu na wielkość plików graficznych podlegających transferowi) przygotowania prezentacji tego typu pisma. Posłuży być może kolejnym osobom czy instytucjom jako swoisty pilotaż metod przygotowania i prezentowania dawnej prasy na stronach internetowych.

Wydaje się, iż powodzenie próby tworzenia elektronicznej kolekcji dawnej prasy winno skłonić inne osoby, a zwłaszcza instytucje, w tym przede wszystkim biblioteki naukowe do podjęcia kroków w zakresie przygotowania programu stopniowej konwersji zasobów czasopiśmienniczych do postaci cyfrowej.


Jerzy Franke


Warszawa, 2001

Powrót